EMDR – Eye Movement Desentization and Reprocessing – czyli odwrażliwianie

i przetwarzanie za pomocą ruchu gałek ocznych, to terapia w której wykorzystywany jest aspekt neurofizjologiczny. Jej twórczyni Francine Shapiro w 1987 roku zauważyła, że szybkie

i powtarzające się ruchy gałek ocznych, wykonywane w określonym kontekście, obniżają poziom lęku doświadczanego przez osoby, które wcześniej przeżyły traumatyczne wydarzenia.

Ewolucyjnie, trauma ma swoje uzasadnienie. Jest czymś, co pozwoliło kolejnym pokoleniom przetrwać poprzez zakodowane działania. Walcz, uciekaj, zastygnij. Dzięki tym trzem „przyjaciołom”, nasi praprzodkowie unikali zagrożeń i byli w stanie przetrwać w świecie, który dopiero zaczynali rozumieć. Współcześnie, sprawy wyglądają inaczej. Instynkty, które kiedyś nas utrzymały przy życiu, dzisiaj przyprawiają nas o stany lękowe, depresyjne, autodestrukcyjne. Oczywiście, mechanizmy te w uzasadnionych sytuacjach nadal nam służą, jednakże kiedy te reakcje „odpalają się”, nieadekwatnie do sytuacji, sprawy zaczynają przybierać zły obrót. Może tak być, że wydarzenie/sytuacja, która dotyka jednostkę, jest tak traumatyczne/długotrwałe, że dochodzi do pewnej blokady na poziomie przetwarzania. Jak wiemy, budowa mózgu przebiega strukturalnie od dołu, ku górze. Pień mózgu, najbardziej prymitywna i pierwotna jego część odpowiada za te podstawowe (nieświadome) zadania, później w części limbicznej (tzw. mózgu ssaczego), zaczynamy reagować bardziej świadomie, jednakże nadal są to bardziej reakcje i odruchy. Dopiero kora przedczołowa (nasz „najnowszy ewolucyjny wynalazek”), bazuje na świadomości i tzw. „zdrowym rozsądku”. To tam podejmujemy decyzje, które powinny być dla nas właściwe i służyć naszemu dobrostanowi. Kiedy problem „zakotwiczy się” w niższych partiach mózgu, dochodzi do zablokowania poziomu reaktywności i niemożności uwolnienia przepływu, który pozwoliłby nam przetworzyć informacje i uzdrowić emocjonalną ranę. EMDR daje tę możliwość. Dzięki protokołom terapeuty i jego uważności kierowanej ku pacjentowi oraz ukierunkowanemu ruchowi gałek ocznych (mózg stosuje tę technikę w fazie REM), możliwe jest odblokowanie wydarzenia „zamrożonego w czasie”. Obniżanie lęku i poziomu stresu u pacjenta przeprowadza go drogą, jaką biegną szlaki neuronowe w jego mózgu. W moim odczuciu można to porównać do tamy na rzece. Kiedy usuniemy to co stoi na trasie wody, ona popłynie. Już nie będziemy dobijać naszą łódką w to samo miejsce, gdzie czyhają na nas niebezpieczeństwa tylko spokojnie pożeglujemy dalej.

Konkludując, doświadczenie pozbawione zabarwienia emocjonalnego staje się dla nas źródłem wiedzy i poznania. A tylko przetworzone sytuacje, pozwalają nam zabrać z nich to co dobre lub też, zostawić je w przeszłości tam, gdzie ich miejsce, bez konieczności zanurzania się w odmęty strachu, stresu, za każdym razem kiedy coś, lub ktoś zadziała jak trigger i odpali tkwiącą w nas, cykającą bombę. Terapia EMDR pozwala nam ustalić i dotrzeć do pierwotnych korzeni naszych emocjonalnych dysocjacji, nieadekwatnych wybuchów, irracjonalnych lęków. Moim zdaniem, tam gdzie zaczyna się świadomość, kończy się strach. Bo przecież nie można się bać zejść do piwnicy, skąpanej w blasku słońca. Zadaniem terapeuty jest właściwe słuchanie tego co pacjent nam chce przekazać, a jeszcze lepszym wyjściem jest, słyszenie tego o czym nie chce/boi się myśleć. Moim zdaniem EMDR jest bardzo dobrą terapią w przypadku dzieci, gdyż nie wymaga głębokiej autoanalizy, tylko wejścia w siebie. A w tym pomaga neurofizjologia, która automatycznie uruchamia to, co powinno zostać uruchomione, aby nas wyzwolić.

Kategorie: Artykuły

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *